Obyczaje rozrodcze niektórych gatunków ryb zawierają imperatyw by dać początek kolejnemu pokoleniu dokładnie w miejscu własnego poczęcia, nawet jeśli wymaga to podjęcia długiej wędrówki. Jest to tzw. homing, obyczaj dość powszechny nie tylko u ryb i łatwo pojąć dlaczego taki konserwatywny: Skoro ryba, czy inny zwierz wykluty w konkretnym miejscu dożył dorosłości, to nie ma co szukać nowych rozwiązań. Osobnym wyzwaniem ewolucyjnym jest wrażliwość zmysłów i orientacja w przestrzeni pozwalająca trafić do ujścia tej konkretnej rzeki czy na tę jedyną plażę. Systemy nawigacji na podstawie gwiazd, Słońca czy chemicznej sygnatury akwenów i rzek to obszerny temat, któremu warto poświęcić osobną notkę. Nieważne jakim sposobem, ale wracają liczne ptaki do gniazd, skrzypłocze i żółwie na odwieczne plaże, wracają węgorze do Morza Sargassowego a trocie i łososie do rodzimych rzek. Trwałość tych obyczajów okazała się tak silna, że możliwym stało się odróżnienie populacji ryb rozmnażających się w poszczególnych rzekach. Odróżnienie rzecz jasna poprzez porównanie odmienności genetycznych. Przy okazji okazało się, że część z tych odmienności jest odpowiedzią na działalność człowieka. Zaskoczeni byli ichtiolodzy gdy okazało się, że dorszyk, Microgadus tomcod, który wraca na tarło do rzeki Hudson, jest odporny na wysoką koncentrację polichlorowanych bifenyli (PCB). Te niebezpieczne dla środowiska substancje uwalniano beztrosko do rzek przez większość ubiegłego wieku, a Hudson był szczególnie skażony dzięki fabrykom General Electric. Okazało się, że 90% pośród tomcodów z Hudsonu ma mutację, dzięki której są one odporne na PCB. Z kolei brytyjscy genetycy z Uniwersytetu Exeter badając troć wędrowną (Salmo trutta trutta) powiązali zróżnicowanie genetyczne tych ryb z działalnością górniczą w zlewniach rzek w których się rozmnażają. Wpierw rozróżnili dwie grupy – jedną z rzek nad którymi prowadzono wydobycie metali, i drugą nie mającą kontaktu z zanieczyszczeniami górniczymi, takimi jak arsen i inne metale ciężkie. Dalsze analizy zróżnicowania genetycznego pozwoliły na podział pierwszej grupy stosownie do tego, czy nad rzeką metale wydobywano od 1000 lat, czy aktywność górnicza miała miejsce w ciągu ostatnich dwóch wieków. Na szczęście nie należy obawiać się tego, że poprawa jakości wód negatywnie wpłynie na kondycję ryb i równowagę ekologiczną w rzekach.
Cóż, wygląda na to, że dla ryb migrujących nawet skażenie arsenem nie jest tak groźne jak nadmierne połowy oraz grodzenie głównych rzek i regulacja/degradacja siedlisk. Przez taką działalność od kilkudziesięciu lat nie obserwuje się tych ryb w dorzeczu górnej Wisły i Odry. Legalne rybactwo, jak i kłusowanie na tarlakach wpływających masowo do rzek, stanowi nie mniej istotny czynnik odpowiedzialny za załamanie populacji polskich troci, mimo względnie czystych wód. Eksperymenty, czy mówiąc mniej oględnie, rozpaczliwe działania ratunkowe, polegające na wypuszczaniu narybku importowanego z innych rzek zlewni Bałtyku, okazały się umiarkowanie skuteczne, bo choć takie trocie wracają do rzek Pomorza, to bardzo łatwo zapadają na wrzodziejące zapalenie skóry, które mocno ogranicza liczbę osobników przystępujących do tarła. Znów natura przegrywa z człowiekiem.
Na zdjęciu w nagłówku dorosły osobnik troci wędrownej. Dorodne sztuki przekraczają metr długości i 30kg.
Agnieszka Kijewska
Tomasz Kijewski
Pierwotna wersja notki ukazała się w profilu FB „ryba na piątek” w listopadzie 2015
Jeśli chcesz wiedzieć więcej:
Paris JR, King RA, Stevens JR.: Human mining activity across the ages determines the genetic structure of modern brown trout (Salmo trutta L.) populations.; Evolutionary Applications 2015
Yuan Z, Courtenay S, Chambers RC, Wirgin I.: Evidence of spatially extensive resistance to PCBs in an anadromous fish of the Hudson River.; Environmental health Perspectives 2006
3 myśli na temat “Tam gdzie rodzinny dom”